Przewoźnik uwolniony od odpowiedzialności za szkody wyrządzone przez imigrantów

 

Z reguły gdy towar przekazany przewoźnikowi w należytym stanie dociera do miejsca przeznaczenia uszkodzony, przewoźnik ponosi odpowiedzialność za szkody powstałe w przesyłce niezależnie od tego, czy można mu zarzucić nienależytą staranność czy też wszystkie swoje obowiązku wykonał prawidłowo. Czasami jednak udaje się obronić przewoźnika przed kierowanymi wobec niego roszczeniami.

Stan faktyczny

Sytuacja, która przytrafiła się opisywanemu przewoźnikowi, nie była – zwłaszcza w świetle doświadczeń ostatnich lat – nietypowa. Otrzymał od przewoźnika umownego zlecenie na transport chłodnią żywności z Polski do Wielkiej Brytanii. Przebieg przewozu nie zapowiadał żadnych problemów: towar załadowano, kierowca założył blokadę na drzwi naczepy, a następnie założono plombę. Po postoju w Niemczech kierowca dotarł do Calais, gdzie zaparkował przy terminalu promowym. Po wstaniu sprawdził wszystkie zabezpieczenia i po przejeździe przez francuski terminal, gdzie skontrolowano pojazd pod kątem obecności osób trzecich, dotarł na prom. Po przeprawie do Dover ruszył w drogę do odbiorcy. Na miejscu sprawdzono plombę i zamknięcie naczepy: były nienaruszone. Jakież więc było zdziwienie pracowników odbiorcy i samego kierowcy, kiedy po otwarciu drzwi naczepy znaleziono w niej kilku imigrantów, którzy natychmiast podjęli próbę ucieczki, ostatecznie nieudanej.

Odbiorca po zbadaniu stanu przesyłki postanowił zutylizować część przewożonej żywności i obciążył odszkodowaniem przewoźnika umownego. Ten z kolei, nie kwestionując swojej odpowiedzialności za powstają szkodę, zwrócił się do swojego ubezpieczyciela, z którym zawarł umowę ubezpieczenia OCP. Zakład ubezpieczeń po przeprowadzeniu postępowania likwidacyjnego postanowił wypłacić poszkodowanemu odszkodowanie za częściowe uszkodzenie przesyłki.

 

Regres ubezpieczyciela

Wypłata odszkodowania przez ubezpieczyciela z mocy art. 828 k.c. spowodowała, że przeszły na niego wszelkie roszczenia przysługujące przewoźnikowi umownego wobec podwykonawcy. Zakład skierował więc najpierw wezwanie do zapłaty, a wobec braku pozytywnej odpowiedzi wystąpił do sądu z żądaniem zasądzenia od podwykonawcy należnej kwoty odszkodowania.

 

Stanowisko podwykonawcy

W odpowiedzi na pozew pozwany podniósł szereg argumentów, wśród nich oparty na art. 17 ust. 2 CMR zarzut braku odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez imigrantów, której przewoźnik nie był w stanie w żaden sposób uniknąć.

Co takiego stanowi ten przepis? O ile zasadą wyrażoną w art. 17 ust. 1 CMR jest przewoźnik ponosi odpowiedzialność za wszelkie szkody w przesyłce, które powstały pomiędzy wydaniem przesyłki przewoźnikowi a jej doręczeniem odbiorcy, o tyle art. 17 ust. 2 CMR stanowi wyjątek od tej zasady, przewidując, że:

Przewoźnik jest zwolniony od tej odpowiedzialności, jeżeli zaginięcie, uszkodzenie lub opóźnienie spowodowane zostało winą osoby uprawnionej, jej zleceniem nie wynikającym z winy przewoźnika, wadą własną towaru lub okolicznościami, których przewoźnik nie mógł uniknąć i których następstwom nie mógł zapobiec.

Przewoźnik przedstawił przy tym dowody, z których wynikało, iż do wtargnięcia imigrantów do naczepy doszło na promie – wskazywał na to wydruk z term0grafu, który zanotował istotny wzrost temperatury w naczepie w czasie, gdy wykonywana była przeprawa promem.

 

Rozstrzygnięcie sądu

 

Sąd w swoim wyroku całkowicie uwzględnił zarzuty przewoźnika, dając się przekonać przedstawionej przez nas argumentacji, iż do szkody doszło w okolicznościach, których przewoźnik nie mógł uniknąć oraz których następstwo nie mógł zapobiec. Przesądził o tym szereg czynników.

Po pierwsze w przypadku transportu towarów do Wielkiej Brytanii konieczne jest pokonanie Kanału La Manche, co może nastąpić wyłącznie promem lub koleją tunelem pod kanałem. Obie trasy wykorzystywane są przez nielegalnych imigrantów do dostania się do Wielkiej Brytanii. Każda podróż przez kanał wiąże się zatem ryzykiem wtargnięcia imigrantów do naczepy, którego przewoźnik nie może uniknąć.

Po drugie w przypadku przedostania się imigrantów do pojazdu podczas przeprawy promowej kierowca pozbawiony jest jakiejkolwiek możliwości reakcji na działania zagrażające przewożonemu ładunkowi. Pojazd z naczepą pozostaje bowiem w przestrzeni ładunkowej promu, a kierowca nie ma prawa pozostać w kabinie tylko zmuszony jest do przebywania w innym miejscu niż pojazd.

Po trzecie w tym wypadku przewoźnik użył pojazdu o twardej zabudowie, który dawał większe zabezpieczenie przed dostępem osób nieupoważnionych, a nadto zastosowano blokadę na drzwi i plombę. Jest to o tyle istotne, że w wyroku Sądu Apelacyjnego w Szczecinie z dnia 09.05.2013 r. sygn. I ACa 111/13 wskazano, iż użycie na trasie do Wlk. Brytanii pojazdu z plandeką w praktyce wyklucza możliwość powołania się przez przewoźnika na art. 17 ust. 2 CMR, gdyż zwiększa ono niebezpieczeństwo wtargnięcia do naczepy osób nieuprawnionych.

Z powyższych względów sąd uznał, że przewoźnik nie ponosi odpowiedzialności za zaistniałą szkodę, gdyż skutecznie uwolnił się od niej poprzez wykazanie, że nie miał możliwości jej zapobiec.

Był na tyle przekonujący, że ubezpieczyciel po zapoznaniu się z uzasadnieniem wyroku odstąpił od złożenia apelacji i pokrył koszty postępowania zasądzone na rzecz powoda 🙂

 

Wnioski

 

Z powyższego wyroku nie należy wyciągać wniosku, że w każdym wypadku przewoźnik może powoływać się na fakt wyrządzenia szkód przez imigrantów w trakcie podróży do Wlk. Brytanii. Zwykle taki zarzut nie będzie bowiem skuteczny. Jeśli do wtargnięcia dochodzi na postoju, kierowca ma możliwość reakcji. Nadto możliwe jest wyeliminowanie w ogóle postojów poprzez użycie załogi kilkuosobowej. Nawet kilkuosobowa załoga nie uniknie jednak pozostawienia pojazdu na promie – stąd istotna prawna różnica pomiędzy wtargnięciem na statku i poza nim.

Dodatkowo to przewoźnik musi udowodnić, kiedy doszło do wtargnięcia, żeby skutecznie podnosić, że uniknięcie tego wejścia nie było możliwe. W przypadku przewozach w temperaturach kontrolowanych jest to możliwe za pomocą wydruku z termografu. W innych sytuacjach byłoby  to dużo trudniejsze, jeśli w ogóle możliwe.

Nadto przewoźnicy wykonujący przewozy, w których narażeni są na wejście imigrantów, winni w ramach minimalizowania ryzyka korzystać z naczep o sztywnej zabudowie.

Dopiero połączenie tych wszystkich czynników może doprowadzić do uwolnienia przewoźnika od odpowiedzialności za szkody wyrządzone przez nieupoważnione osoby, które weszły do naczepy podczas transportu.

Swoją drogą warto zwrócić uwagę, że w sprawie doszło do wyjątkowo rzadkiej sytuacji, gdy ubezpieczyciel wypłacił odszkodowanie z polisy OCP wtedy, kiedy nie powinien tego robić (skoro ubezpieczony nie ponosił odpowiedzialności odszkodowawczej). Dużo częściej występuje zgoła odwrotny przypadek, gdy ubezpieczyciel nie płaci odszkodowania, pomimo że powinien 🙂

Wyrok Sądu Rejonowego w Ostrołęce z dnia 19.10.2017 r. sygn. akt V GC 565/16

Spodobał Ci się ten artykuł?

Subskrybuj bloga, a otrzymasz wiadomość e-mail o każdym nowy wpisie

I agree to have my personal information transfered to MailChimp ( more information )

I will never give away, trade or sell your email address. You can unsubscribe at any time.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Aktualności, Przegląd orzecznictwa i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

10 Responses to Przewoźnik uwolniony od odpowiedzialności za szkody wyrządzone przez imigrantów

  1. Bardzo mi się podoba że w ten sposób skończyła się cała sytuacja, nie mniej jednak zgadzam się z tobą że uniewinnienie powinno być dopiero wtedy gdy są zachowane wszystkie środki ostrożności 😉

  2. Andrzej Sikorski pisze:

    Uważam, że wyrok jest co najmniej kontrowersyjny. Szkoda, że nie było apelacji. Ciekawe jest też to, że Wasza kancelaria występowała w sądzie broniąc podwykonawcy a nie jego ubezpieczyciel – nic nie napisał pan o stanowisku OCPD podwykonawcy.

    Przypomnę – przewoźnik drogowy odpowiada na zasadzie ryzyka a nie na zasadzie winy. Czyli nie musi ponosić winy aby odpowiadać.
    To przewoźnik wybrał podróż promem a nie np. koleją gdzie wejścia imigrantów podczas jazdy koleją do samochodów praktycznie się nie zdarzają a ryzyko jest minimalne. A już drążenie dziury w sztywnej zabudowy na jadącym pociągu jest wykluczone – chyba, że na filmach.
    Parkowanie na promie jest podobne do parkowania pod motelem czy hotelem gdy kierowca nocuje w obiekcie a nie w pojeździe. Tam też nie nadzoruje cały czas pojazdu (chociaż może ale gdy śpi nie nie nadzoruje).
    Wg mnie OCPD podwykonawcy powinno wypłacić odszkodowanie (słuszna postawa OCPD przewoźnika umownego) a potem regres na armatora promu.
    Czy przewoźnik zabezpieczył regres do armatora? Pewnie nie… . Zresztą nie widać było u niego specjalnej troski o ładunek skoro po wyjeździe z promu nie sprawdził temperatury. Jeżeli emigranci dostali się z góry to przecież temperatura znacznie wzrosła i nie opadnie tak szybko od pracy agregatu, tym bardziej, że tam siedziało kilku „ciepłych” emigrantów. Nie uwierzę, że na wyjeździe temperatura była prawidłowa – przecież nie uszczelnili dziury.
    Udało się przekonać sąd pierwszej instancji – co nie znaczy, że wyrok jest prawidłowy. Wg mnie nie jest.
    Wygranej gratuluję ale orzeczenia nie popieram.

  3. Paweł Judek Paweł Judek pisze:

    @ Andrzej Sikorski

    Z tego co wiem, sprawa nigdy nie została zgłoszona do ubezpieczyciela podwykonawcy, stąd brak jego stanowiska.

    Co do meritum – uważam osobiście, że rozstrzygnięcie sądu jest prawidłowe. Trzeba bowiem uwzględnić, iż dotyczyło ono transportu międzynarodowego, a odpowiedzialność przewoźnika na gruncie Konwencji CMR kształtuje się nieco inaczej niż w prawie przewozowym, gdzie mamy do czynienia z klasyczną odpowiedzialnością na zasadzie ryzyka. Przesłanka wyłączająca odpowiedzialność przewoźnika w postaci okoliczności, których przewoźnik nie był w stanie uniknąć i których następstwom nie można było zapobiec, przewidziana w art. 17 ust. 2 CMR jest zakresowo szersza niż siła wyższa określona w art. 65 ust. 2 pr. przew.

    Podstawową różnicą jest kwestia tego, jaki charakter ma mieć niemożność uniknięcia – czy obiektywny jak w przypadku siły wyższej, czy subiektywny. Orzecznictwo sądowe w większości krajów w tym w Polsce idzie w kierunku niemożności subiektywnej, a więc taka która występuje w okolicznościach danej sprawy, o ile przewoźnikowi nie możemy zarzucić choćby najmniejszej niestaranności w dochowaniu obowiązków, która prowadziłaby do powstania szkody. W mojej ocenie nie można postawić przewoźnikowi zarzutu, że skorzystał z usług promu zamiast wybrać pociągu, gdyż jest to normalny sposób wykonywania przewozów do UK i nie cechuje się on niestarannością. Idąc tokiem Pana rozumowania również kradzież podczas transportu Eurostar mogłaby zostać uznana za niestaranność, bo np. transport towaru własną wynajętą łodzią z obstawą dawałby jeszcze większe bezpieczeństwo. Nie można jednak oczekiwać od przewoźnika, że będzie przedsiębrał ekonomicznie nieuzasadnione środki byle tylko zmaksymalizować bezpieczeństwo.

    Z podobnych względów polski Sąd Najwyższy jasno wskazał, że o ile przewoźnik swoim zachowaniem sam nie przyczynił się do szkody, nie ponosi on odpowiedzialności za szkodę wynikłą z rozboju. Przyjmując Państwa punkt widzenia, sąd nie powinien tak orzec, gdyż powinien uznać, że kierowca zawsze mógł wybrać podróżowania z uzbrojoną obstawą, więc odparcia zbrojnego napadu nie jest obiektywnie niemożliwe.

    Co do sprawdzenia temperatury nie uważam, by w każdym wypadku przy zjeżdżaniu z promu było konieczne jej sprawdzenie, ale w tym wypadku i tak nie ma to znaczenia, gdyż to ewentualne niedopatrzenie ze strony przewoźnika miało miejsce już po tym jak imigranci dostali się do naczepy i spowodowali szkodę, więc nie wpływało ono w żaden sposób na jego odpowiedzialność.

  4. Andrzej Sikorski pisze:

    Panie Pawle czy rzeczywiście Pan jako znawca transportu uważa ” Co do sprawdzenia temperatury nie uważam, by w każdym wypadku przy zjeżdżaniu z promu było konieczne jej sprawdzenie, ale w tym wypadku i tak nie ma to znaczenia, gdyż to ewentualne niedopatrzenie ze strony przewoźnika miało miejsce już po tym jak imigranci dostali się do naczepy i spowodowali szkodę, więc nie wpływało ono w żaden sposób na jego odpowiedzialność.”?

    Otóż jest kompletnie inaczej – przewoźnik nie tylko powinien ale wręcz ma obowiązek kontrolowania temperatury przewożonego towaru podczas całego przewozu. Brak tej kontroli należy uznać za niedbalstwo przewoźnika.
    Czy miało to wpływ … miało! Otóż, przejmując pojazd na pokładzie samochodowym odkryłby gwałtowny wzrost temperatury towaru (który to wzrost zobaczył dopiero u klienta) – powinien to natychmiast zgłosić a imigranci byliby odkryci jeszcze na statku lub zaraz po zjeździe i można by zachować prawa regresowe do armatora statku!!!
    A tak odebrał pojazd i pojechał, jest strata a osoba uprawniona do towaru nie ma od kogo odzyskać odszkodowania bo przewoźnik zaniedbał swoje obowiązki. Teraz sytuacja regresu jest wielce wątpliwa a w praktyce niemożliwa.

    Pisze Pan, że szkoda nie została zgłoszona do ubezpieczyciela przewoźnika. Ciekawe dlaczego? Ma opłacone ubezpieczenie a bierze płatną kancelarię adwokacką? A może było inaczej? Tu pozwolę sobie na puszczenie wodzy fantazji: otóż zgłosił sprawę swojemu ubezpieczycielowi ale ten ubezpieczyciel odmówił ochrony albo z powodu „rażącego niedbalstwa” albo jako powód podał niezachowanie praw regresowych do armatora. Nie wiem czy tak było …ale to wydaje mi się logiczne.

    Orzeczenie polskie go sądu gdzie :”gwałtowny napad grupy zbrojnej” (o to chyba Panu chodziło) został uznany za siłę wyższą jest powszechnie krytykowany i wielu komentatorów wskazuje, że w innych krajach przewoźnik nie byłby uwolniony od odpowiedzialności. Nie jest to pierwsze ani dziesiąte nieprawidłowe orzeczenie – dobrze Pan o tym wie.

    Też czytałem sztukę erystyki i to co Pan pisze: ” Idąc tokiem Pana rozumowania również kradzież podczas transportu Eurostar mogłaby zostać uznana za niestaranność, bo np. transport towaru własną wynajętą łodzią z obstawą dawałby jeszcze większe bezpieczeństwo. …” – jest sprowadzeniem czyjegoś poglądu do absurdu. Panie Pawle – to jest manipulacja…w dyskusji nie przystoi.

  5. Jan pisze:

    Panie Mecenasie czy może Pan wie ile wynosi okres przedawnienia kary nałożonej przez Border Force za wwiezienie do UK nielegalnych imigrantów, którzy wdarli się do naczepy?

  6. Jakub Ejsmont pisze:

    Dzień dobry, Panie Mecenasie, spróbowałem wyszukać treści wskazanego w powyższym artykule wyroku, ale sygnatura jest najprawdopodobniej błędna.
    Uprzejmie proszę o sprawdzenie i ewentualne wskazanie prawidłowej sygnatury lub jeśli to możliwe – publikację treści wyroku.

    Pozdrawiam serdecznie!

  7. Paweł Judek Paweł Judek pisze:

    @ Andrzej Sikorski

    Podtrzymuję to, co napisałem wcześniej – w mojej ocenie przewoźnik nie ma obowiązku (o ile nie został do tego wyraźnie zobowiązany) sprawdzać temperatury w naczepie przy każdym postoju. Podtrzymuję również, że nawet gdyby przyjąć, że istniał taki obowiązek przewoźnika, to nie miał on żadnego wpływu na powstanie szkody. Proszę zwrócić uwagę, że mówimy tu o odpowiedzialności przewoźnika za szkodę w przesyłce, która powstała już na promie, a nie o zabezpieczeniu roszczeń poszkodowanego wobec osób trzecich. Przewoźnik nie ma zaś jakichkolwiek obowiązków w tym zakresie (inaczej niż spedytor).

    Co więcej nawet gdyby taki obowiązek istniał, to skoro i tak zostało udokumentowane, że szkoda powstała podczas podróży promem, poszkodowany mógłby dochodzić roszczeń od armatora – swoją drogą również byłoby to bezskuteczne, gdyż trudno byłoby wykazać w tym wypadku winę armatora.

    Co do wyroku Sądu Najwyższego o rozboju, to w żadnym wypadku nie pisałem o sile wyższej – tym się własnie różni Konwencja CMR od prawa przewozowego, że jest dużo mniej restrykcyjna dla przewoźnika i pozwala mu uniknąć odpowiedzialności nie tylko w wypadkach siły wyższej, ale również takich, które siłą wyższą nie są, ale przewoźnik wciąż nie jest ich w stanie uniknąć. Nie mam przy tym wrażenia, by to orzeczenie SN było powszechnie krytykowane. Nie ma zresztą ku temu powodu. Skoro przewoźnicy na gruncie CMR unikają odpowiedzialności w przypadku wypadku spowodowanego przez osobę trzecią, to tym bardziej powinni móc jej uniknąć w przypadku zbrojnej napaści na pojazd.

    Co do porównania do podróży Eurostar – pokazałem po prostu, że nie można stawiać przewoźnikowi niemożliwych do realizacji obowiązków. Podróże promem są powszechnością i trudno przewoźnika winić za korzystanie z promów. Jednocześnie w sytuacji podróży promem przewoźnik nie ma możliwości skutecznej ochrony przesyłki.

  8. Paweł Judek Paweł Judek pisze:

    @ Jakub Ejsmont

    Wyrok nie jest opublikowany, stąd też pewnie problem z jego znalezieniem w sieci.

  9. Andrzej Sikorski pisze:

    Cieszę się, że wrócił Pan do prowadzenia bloga!

    Jednak – uważam, że przewoźnik ma obowiązek na każdym postoju sprawdzać temperaturę na agregacie tak samo jak plomby na pojeździe itp. bo tego wymaga sprawowanie pieczy na towarem w czasie przewozu – brak tych działań to co najmniej niedbalstwo.

    Oczywiście, że przewoźnik ma obowiązek zabezpieczyć prawa osoby mającej prawo do towaru w stosunku do osoby odpowiedzialnej za szkodę. Przewoźnik morski odpowiada za włamanie na statku – bo ma obowiązek pilnowania aby taka szkoda nie powstała…

    No cóż, na takich stanowiskach zostaniemy.
    Pozdrawiam

  10. Paweł Judek Paweł Judek pisze:

    @ Andrzej Sikorski

    Pewnie rzeczywiście pozostaniemy na swoich stanowiskach. Nie widzę podstaw prawnych do uznania, że na przewoźniku ciąży obowiązek zabezpieczenia roszczeń właściciela towaru. Nie widzę też w tym wypadku problemów z tym, żeby – jeśli uważamy, że takie roszczenie w ogóle jest zasadne – poszkodowany wystąpił bezpośrednio do armatora. Jeśli natrafię na inne orzeczenia w tym obszarze, na pewno dam znać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poinformuj mnie o nowych komentarzach na e-mail. Możesz także SUBSKRYBOWAĆ ten wpis bez komentowania.